Pracownia alchemiczna

I PRACOWNIA ALCHEMICZNA – 10 stycznia 1569

a pudel 5

 

Wyobraźmy sobie, że gdzieś w podziemiach rynku, w podziemiach kościoła fary, znajduje się pracownia alchemiczna. Należy do mistrza Jana Twardowskiego, który tak naprawdę nazywa się Laurencjusz Dhur. Dhur po łacinie znaczy „twardy”, stąd przydomek naszego maga. Tardowski ma już za sobą studia w Wittenberdze, skąd przywiózł magiczne zwierciadło do celów wróżebnych. Wkrótce podaruje je biskupowi Krasińskiemu, z którym razem zgłębiali nauki tajemne najpierw w Niemczech, a potem w Akademii Krakowskiej. Twardowski właśnie przyjechał do Węgrowa, prosto z Warszawy, gdzie na Zamku  w nocy z 7 na 8 stycznia odprawił seans wywoływania ducha Barbary Radziwiłłówny. Obecny podczas ceremonii król Zygmunt August omal nie postradał zmysłów na widok mary. Twardowski czuje, jak zbierają się nad nim czarne chmury. Ktoś próbuje go użyć do swoich celów   – może to bracia Mniszchowie, prawdziwe diabły dworskiej intrygi? Jedynie tu, w Węgrowie, czuje się bezpieczny, dzięki przyjaźni z Janem Kiszką, właścicielem miasteczka, który jest skrytym wielbicielem mistrza. Zajrzyjmy przez dziurkę od klucza, wyobrażając sobie, co mogło dziać  się w jego pracowni…

 

 

 

OPOWIEŚCI audio

 

 

 

 

Twardowski jeszcze nie wie, że 137 lat później jego magiczne lustro zostanie oprawione w czarną drewnianą ramę, na której węgrowscy reformaci każą wyryć łaciński napis: „Bawił się tym lustrem Twardowski, magiczne sztuki czyniąc, tere aż przeznacza je na służbę Bogu”. Lustro zawiśnie w kościele fary na tyle wysoko, by trudno było w nie spojrzeć, choć niektórym się to udało…

lustro_twardowskiego