W drodze do synagogi

W wagonie 3 klasy pociągu z Warszawy Głównej do Grodziska podróżowało dwóch Żydów. Starszy – ubrany w czarny chałat -studiował mądrą księgę, raz po raz głaskał się po długiej siwej brodzie i zdawał się nie przejmować zamieszaniem panujacym w wagonie. Młodszy- ubrany podobnie do starszego- przyglądał się podróżnym i wiercił niespokojnie na drewnianej ławie. W pewnym momencie młodszy zwrócił się do starszego:
– Przepraszam, która jest godzina?
Stary Żyd, wyrwany pytaniem z rozmyślań, zatrzasnął księgę, poderwał gwałtownie z ławy i przesiadł się na tył wagonu. Zmieszany młody Żyd podążył zanim:
– Przepraszam, ale czy moje pytanie Pana uraziło?

A na to odrzekł Stary:

– Pan się mnie pytasz, czyś mnie Pan czymś uraził? Ja Panu odpowiem! Pan się mnie pytasz o godzinę, bo się Pan bardzo spieszysz. I ja wiem dlaczego! Boś Pan jest bogobojny Żyd.  Dziś jest piątek, nadchodzi zmierzch i chcesz się Pan pomodlić w synagodze przed szabasową kolacją. I jak wysiądziemy w Grodzisku, to się mnie Pan zapytasz gdzie jest ulica Błońska i jak dojść do bożnicy- bo ja rozpoznaję, żeś Pan nie z mojego miasta. Mnie się Pana wtedy zrobi żal i zaprowadzę Pana do synagogi. A jak skończymy się modlić to Pan mnie zgadzasz gdzie tu jakiś nocleg tani Panu polecam. I mnie się Pana zrobi żal, bo rozpoznaję, że do zamożnych to Pan nie należysz. I wezmę Pana do siebie, na szabasową kolację, do której będzie podawać moja piękna córka Sura. I jak tylko ją Pan zobaczysz to się w niej zakochasz. Ona też się w Panu zakochana, bo takie jest prawo młodości. I wkrótce żyć bez siebie nie będziecie mogli i Pan poprosisz ją o rękę. A czy ja mogę oddać córkę komuś, kto nie ma nawet zegarka?