Wyspa tanecznika

IV WYSPA  TANECZNIKA

diabeł

 Tej samej nocy Agnysa i Junk dopłynęli na czwartą wyspę. Zmęczeni i śpiący przedzierali się przez gęste chaszcze, by dotrzeć na oświetloną blaskiem księżyca polanę, na której stała stara chałupa z dziurawym dachem. Podeszli bliżej. Drzwi były otwarte. Ostrożnie weszli do środka. We wnętrzu domu nie było nikogo. Przez dziurę w dachu wpadało światło księżyca oświetlając zakurzony stół, połamane krzesło i łóżko.
– Padam, muszę się chwilę przespać! – powiedział Junk. Rozłożył swoją bluzę z kapturem na łóżku, położył się i zasnął.
Agnysie nie chciało się spać. Czuła napięcie, wiedziała, że coś się może tu zdarzyć. I rzeczywiście, po kilku chwilach usłyszała pukanie do drzwi. Nie odzywała się, zamierając bez ruchu. Po chwili drzwi się otworzyły i do chałupy wszedł elegancki kawaler. Miał błyszczące czarne buty, czarne spodnie, czarną koszulę i marynarkę, czarny kapelusz, czarne oczy i wąsik, wyciągnął przed siebie czarną gitarę i zaśpiewał:

Kosmyk dzieweczka!
Pójdź do taneczka!
Kosmyk dzieweczka!
Pójdź do taneczka!

Agnysa od razu zrozumiała, z kim ma do czynienia. Kiedyś już słyszała opowieści o diable – ubranym na czarno przystojniaku, który przyjeżdżał na zabawę czarnym samochodem i prosił do tańca dziewczyny. A która z nim zatańczyła, do domu już nie wracała… Nie dała jednak po sobie znać, że podstęp diabła rozpoznała. Zebrała w sobie siły i pewnym głosem odpowiedziała:
– Och tak, lubię taniec, taniec sprawa miła, ale popatrz – w tym będę tańczyła? Agnysa pokazała swoje buty, trampki na gumowej podeszwie. – Spraw mi do tańca buciki, to pogadamy!
– Będziesz miała, co będziesz chciała! – odpowiedział diabeł. Zakręcił się na pięcie i znikł a kiedy powrócił, trzymał w rękach czerwone taneczne buciki. Położył je przed Agnysą i zaśpiewał:

Kosmyk dzieweczka!
Pójdź do taneczka!
Kosmyk dzieweczka!
Pójdź do taneczka!

W tym momencie obudził się Junk. Podniósł głowę, chcąc wstać, ale diabeł pstryknął palcami i chłopiec znów osunął się uśpiony na łóżko. Zobaczyła to kątem oka Agnysa i była teraz już pewna, że ma do czynienia z prawdziwym diabłem.
– Bardzo ładne buciki, ale przecież nie zatańczę w krótkich spodenkach – przynieś mi do tańca sukienkę!
– Będziesz miała, co będziesz chciała! – odpowiedział diabeł. Zakręcił się na pięcie i znikł a kiedy powrócił, trzymał w rękach czerwoną sukienkę. Położył ją przed Agnysą i zaśpiewał:

Kosmyk dzieweczka!
Pójdź do taneczka!
Kosmyk dzieweczka!
Pójdź do taneczka!

– Bardzo ładna sukienka, ale ja chcę korale! Ja bez korali tańczę wcale!
– Będziesz miała, co będziesz chciała! – odpowiedział diabeł. Zakręcił się na pięcie i znikł a kiedy powrócił, trzymał w dłoniach czerwone korale, a oprócz nich naszyjnik i kolczyki.
– No dobra ubranie już mam – .powiedziała Agnysa. Teraz kolego zagraj mi coś fajnego do tańca.
– Będziesz miała, co będziesz chciała! – odpowiedział diabeł. Wyciągnął gitarę i zagrał rock’n’rolla.
– Nie lubię takiej muzyki – przerwała mu Agnysa, zagraj coś innego!
Diabeł zagrał reagge.
– Nie lubię takiej muzyki,  zagraj coś innego!
Diabeł zagrał sambę.
– Nie lubię takiej muzyki,  zagraj coś innego!
Diabeł zniknął a po chwili pojawiała się kapela w czarnych kurtkach, która zagrała haevy matal.
– Nie lubię takiej muzyki,  zagrajcie coś innego!
Pojawił się zespół folkowy i zagrał oberka.
– Nie lubię takiej muzyki,  zagrajcie coś innego!
Pojawił się zespół disco polo i zagrał „Ona tańczy dla mnie!”.
– Nie lubię takiej muzyki,  zagrajcie coś innego!
Agnysa odrzucała kolejne kapele: jazzową, flamenco, rapową, dance… aż wreszcie wiatr i wody jeziora przyniosły z drugiego brzegu głos: kukuryku!

Gdy kur zapiał zniknęła kapela, zniknął kawaler w czarnym kapeluszu. Agnysa poczuła ulgę i wielkie zmęczenie. Osunęła się na podłogę i zasnęła. Obudził ją Junk.
– Agnysa, ale mi się dobrze spało. Wstawaj, ruszamy dalej! Już dzień! A na tej wyspie nie ma żadnych stworów…
– Nie ma żadnych… – Agnysa powoli wracała na jawę.
– Może to był sen? – pomyślała, przypominając sobie nocne zdarzenia. I wtedy zobaczyła, że ma na szyi czerwone korale, korale po babci, które oddała Południcy na drugiej wyspie, a które dostała w nocy od diabła. Zdjęła je szybko i schowała do kieszeni, żeby ich Junk nie zobaczył.
– Opowiem mu potem…