OPOWIEŚĆ
JERZEGO DUSZY
WRÓŻBITA Do tegoż Majorka, zaraz jak tylko wybuchła wojna we wrześniu 1939 roku, przyjechał facet z walizką, mający na oko jakieś 40 lat. - Jestem wróżbitą - powiedział. - Chciałbym wynająć tu pokój. Majorek był biedny, więc odstąpił mu swój pokój. I tam wróżbita przyjmował ludzi. Na głowę zakładał jakby turban. Pamiętam to jak dziś. Miał przezroczyste kule. Jak tylko zaczął wróżyć, przyleciała Matla i krzyczy: - Pani Duszowa, niech pani tu idzie! Szybko! On mojej matce trafił! Mnie też trafił! On wrózi! Wrózi! Potem się okazało, ze był on niemieckim szpiegiem i nadawał informacje przez radio. |