POCZĄTKI

Nie ma dokładnych informacji na temat początków osadnictwa żydowskiego w Piasecznie; prawdopodobnie zaczęło się ono w XVII wieku. Pierwsze rodziny żydowskie przybyły z Grodziska, Karczewa, Przytyku i Nadarzyna, gdzie osadnictwo żydowskie rozpoczęło się w pierwszej połowie XVI wieku. W Nadarzynie nie było żadnych ograniczeń
w osiedlaniu się i zatrudnianiu Żydów. Inaczej było w Piasecznie: w orędziu królewskim Augusta III, wydanym
12 listopada 1740 roku, potwierdzającym prawa i przywileje mieszczan piaseczyńskich, "których oryginały zgorzały, lecz które znajdują się w księgach Metryki Koronnej, zapisano między innymi, co następuje: "
Stosowanie do praw
i dekretów zabraniających Żydom w Księstwie Mazowieckim przebywać, oświadczamy, że w mieście Piasecznie Żydzi nie mogą posiadać domów ani w nich zamieszkiwać, a tem mniej prowadzić tu handel lub propinację
z jakimikolwiek napitkami, i zakazujemy tak obecnemu, jak i każdoczesnemu staroście puszczać Żydów do miasta lub umieszczać ich w swoich karczmach i gospodach, ze szkodą dla mieszczan."
Ograniczenia nałożone przez króla Augusta III pozostały niezmienione do 1862 roku. W latach 1837, 1839 i 1847 wydano polecenia wysiedlenia Żydów z Piaseczna, polecenia te jednak ignorowano.
W połowie XVIII wieku starosta piaseczyński wydzierżawił karczmę położoną na granicy Piaseczna z Chyliczkami Moszkowi Aronowiczowi. Ten sam karczmarz został upoważniony do poboru podatków od mieszkańców. W mieście działał też Żyd cyrulik. Nie był jednak obywatelem, a jedynie komornikiem. Pod koniec XVIII wieku starosta osadził w kramach na rynku przekupniów żydowskich.
Pierwsza większa grupa ludności żydowskiej zamieszkała w Piasecznie w okresie panowania pruskiego (1796-1806). W tym czasie społeczność żydowska była dość liczna i zorganizowana. Już w 1797 r. w Piasecznie istniał kahał. Była to instytucja pełniąca rolę zarządu gminy żydowskiej. W skład kahału wchodzili starsi wybierani zazwyczaj spośród najzamożniejszych miejscowych Żydów. Kompetencje kahału były szerokie i obejmowały np. rejestrację dzieci, pomoc socjalną, rozsądzanie spraw spornych czy też kontrolę nad ubojem i sprzedażą mięsa. Zasięg terytorialny jego działalności przekraczał granice Piaseczna i obejmował m.in. okolice Jeziorny. Nie wiadomo, kiedy przestał działać samorząd żydowski w Piasecznie. Z pewnością nie istniał już po 1821 roku.
W 1818 roku Piaseczno liczyło 876 mieszkańców, w tym 159 starozakonnych. Do Żydów należały 22 domy drewniane i 8 ceglanych. Wraz z rozwojem miasta rosła liczba Żydów w Piasecznie. W 1854 roku liczyła 521 osób, spośród 1230 piaseczynian.
Po roku 1862, kiedy zniesiono zakaz osiedlania się Żydów w Królestwie Polskim oraz ograniczenia dotyczące zatrudnienia i działalności gospodarczej, wzrosła aktywność społeczności żydowskiej. W 1869 roku powstała gmina żydowska w Piasecznie (do 1869 r. Piaseczno podlegało Okręgowi Bóżniczemu w Nadarzynie i tam też Żydzi z Piaseczna chowali swoich zmarłych). Do gminy w Piasecznie należeli również Żydzi z okolicznych miejscowości, takich jak: Jeziorna, Skolimów, Bogatki, a nawet z Wilanowa.
Pierwszym, który objął urząd rabina w Piasecznie, był Josef Damaszek (1869-1893), następnie w latach 1893-1913 urząd ten sprawował Noach Sakewnik (chasyd z Góry Kalwarii). Najsławniejszym z rabinów był przybyły z Grodziska cadyk, Kelman Szapiro . Ostatnim rabinem Piaseczna był Haim Najfeld.

II RZECZPOSPOLITA

DOMY MODLITWY
W latach 1860-1862 zbudowano drewniany dom modlitwy - synagogę. Spłonęła w czasie wielkiego pożaru w 1886 roku Następna piaseczyńska bóżnica pochodziła z końca XIX wieku. Pozostałe domy modlitwy znajdowały się przy ulicy Niecałej 15, w domu rabina Kelmana Szapiro oraz na ulicy Nadarzyńskiej.

EDUKACJA
W lokalu miejscowej bóżnicy mieściła się szkoła religijna dla chłopców. Kierownikiem chederu był Majlech Srebnicki. Uczyli tam Icek Felner, Abram Jakub Alpern i Jankiel Aron Zysman. W szkole wykładano następujące przedmioty: religię, język hebrajski, historię żydowską, historię Polski, geografię i język polski. W 1933 r. uczęszczało do niej ponad 100 uczniów.
Dziewczęta uczyły się w szkole religijnej Bejs Jakow. Szkoły żeńskie zakładała partia żydowskich ortodoksów Agudas Israel, zwana w skrócie Agudą. Do piaseczyńskiej Bejs Jakow uczęszczało w 1930 r. 120 uczennic.

ŻYCIE SPOŁECZNE
W okresie II Rzeczypospolitej w Piasecznie istniały liczne organizacje żydowskie. Część z nich miała charakter partii politycznych, a część organizacji zawodowych. Związki o charakterze politycznym wystawiały swoje reprezentacje podczas wyborów samorządowych. Były to: Agudas Izrael, Tarbut, Mizrachi, Hitachtut, Szlojmej emunej Izrael
(od 1928 prowadziła bibliotekę), Hatykwo czy Poalej Syion.
Spośród organizacji zawodowych jedną z najważniejszych był Oddział Centrali Drobnych Kupców i Handlarzy
w Polsce. Przeważająca część Żydów piaseczyńskich zajmowała się handlem. Trudniący się rękodziełem należeli
do Oddziału Związku Rzemieślników Żydów w Polsce.
Od 1930 r. istniały odrębne cechy żydowskie: rzeźników i piekarzy; krawców; szewców (najsłynniejszy był szewc Jankiel Zylbersztejn); cholewkarzy i rymarzy, stolarzy, malarzy, szklarzy, blacharzy i tokarzy drzewnych. Cechy te zostały rozwiązane w 1938 roku.

Przedstawiciele mniejszości żydowskiej zasiadali w Radzie Miejskiej. W ścisłym Zarządzie ławnikami byli: Icek Flint, Srul Jakubowicz. Funkcję prezesa Zarządu Gminy Wyznaniowej Żydowskiej przez szereg lat sprawował Hersz Fromberg, fryzjer, wielokrotny radny, wybrany także w 1939 roku. Mieszkał przy ul. Jerozolimskiej 7.

PIEKARNIE ŻYDOWSKIE
Piekarnie żydowskie na przełomie marca i kwietnia zajmowały się wypiekiem macy, czyli placków z niekwaszonego ciasta bez domieszki soli. Macę spożywano w okresie jednego z trzech głównych świat żydowskich Pesach. Zezwoleń na tę działalność udzielało każdorazowo Starostwo jednej z piekarń. Piekarze-Żydzi w związku z cotygodniowym szabatem wypiekali chały i odgrzewali w swych piecach obiady zwane kugiel.

"Mechaniczna", ul. Sierakowskiego 19 produkowała 10 000 kg pieczywa,
zatrudniała 6 osób,
właściciel: Judka Felner (żonaty, jedno dziecko)

"Piaseczynianka", ul. Puławska 4 produkowała 11 000 kg pieczywa,
zatrudniała 6 osób,
właściciel: Hersz Wulf

"Higieniczna", ul. Kościuszki 28 produkowała 3000 kg pieczywa,
zatrudniała 3 osoby,
właściciel: Gedala Fajnzon (żonaty, 6 dzieci)

"Ukraińska", ul. Kilińskiego 5 produkowała 3000 kg pieczywa,
zatrudniała 3 osoby,
właściciel: Icek Horn (żonaty,5 dzieci)

"Mazowiecka", ul. Sienkiewicza 4 produkowała 2000 kg pieczywa,
zatrudniała 2 osoby,
właściciel: Lejb Dancygier (żonaty, 7 dzieci)

DRUGA WOJNA ŚWIATOWA

Już od grudnia 1939 r. Żydzi musieli nosić opaski z gwiazdą Dawida. Oznakowano wszystkie żydowskie przedsiębiorstwa i warsztaty rzemieślnicze, na żółty kolor kazano pomalować drzwi domów, w których mieszkali Żydzi. Wielu Żydów straciło domy na skutek działań wojennych, był też ogromny napływ wygnańców z innych miejscowości, gwałtownie rosła liczba wymagających pomocy.
Z dokumentów przygotowanych dla władz okupacyjnych wiadomo, że w 1940 roku w Piasecznie było około 3500 Żydów, w tym około 1000 stanowili uchodźcy z innych miejscowości.
Tak jak w całej Polsce, za organizację życia Żydów w gminie i kontakty z władzami odpowiedzialna była, specjalnie
w tym celu powołana w styczniu 1940 r., Rada Żydowska (Judenrat) w liczbie dwunastu osób.
Piętnastego stycznia 1940 r. Rada Żydowska powołała Komitet Koordynacyjny Dożywiania Ubogiej Ludności Żydowskiej. Przewodniczącym Komitetu został Boruch Higier. Komitet był upoważniony do odbierania przydziałów żywności z Jointu (American Joint Distribution Comittee) i zbieraniu funduszy wśród tych, którzy jeszcze mogli pomóc biedniejszym od siebie. W okresie od 4 lutego do 25 lipca wydano 1764 obiady i 1500 kg chleba.
Do dnia 1 sierpnia 1940 r. Burmistrz Piaseczna, po porozumieniu się z przewodniczącym Rady Żydowskiej, miał przedstawić Kreishaupmanowi propozycję lokalizacji getta. Planowano przesiedlić żydowskich mieszkańców miasta do osobnej dzielnicy. W sprawie projektowanego getta Rada wystąpiła z memoriałem do Kreishauptmana dnia
23 lipca, starając się wykazać w nim bezzasadność planów administracji niemieckiej.

Ludność żydowska, składająca się z rzemieślników, robotników i w mniejszości z drobnych kupców, stanowi 34% ogółu mieszkańców (5439 chrześcijan, 2809 Żydów) i zamieszkuje przeważnie rynek i przylegające ulice (...). Prawie wszystkie budynki mieszkalne w Piasecznie odznaczają się niedużą kubaturą i nieznaczną ilością izb mieszkalnych, mieszkańcy zaś Piaseczna, w szczególności Żydzi, mieszczą się w małych lokalach, głównie jednoizbowych lub dwuizbowych (pokój z kuchnią), większe zaś lokale należą do wyjątków. W tych warunkach utworzenie specjalnej dzielnicy wyłącznie dla Żydów, niezależnie z której strony by ją wydzielono, sięgać by musiała śródmieścia, a dzielnica ta zająć by musiała znaczną część miasta, istniejące bowiem zagęszczenie ludności w stosunku do zajmowanych izb mieszkalnych jest bardzo znaczne, do czego przyczynił się również pożar w nocy z 9 na 10 września 1939 r., który strawił 40 domów, a pozostałe bez dachu nad głową 400 rodzin pogorzelców, prócz licznie przybyłych uchodźców, pogarszały jeszcze poprzedni stopień zagęszczenia ludności. Getto więc, utworzone na mniejszej przestrzeni mieszkalnej niż Żydzi obecnie zajmują, stałoby się siedliskiem chorób i epidemii, które zagrażałoby również ludności chrześcijańskiej. (...)
Nadmienić należy, że ludność żydowska w naszym miasteczku na czele z utworzoną przez władze Radą Żydowską lojalnie wypełniała i wypełnia wszelkie zarządzenia, stosując się do obowiązujących przepisów prawnych, że wymienimy tylko, iż Żydzi od pierwszej chwili spełniają obowiązek pracy przymusowej na rzecz kwaterującego w mieście wojska i samego miasta, iż w okresie letnim ludność żydowska stosownie do zapotrzebowania okolicznych rolników narodowości niemieckiej, bezpłatnie pracuje na roli. Wreszcie
w grudniu 1939 r. ludność żydowska Piaseczna zapłaciła nadzwyczajną daninę w kwocie 30 000 zł.

Dzielnicę żydowską projektowano początkowo w rejonie ulic: Gruzowej, Kauna, Kilińskiego, Sierakowskiego, Wąskiej, Żabiej, Staszica, Wschodniej i Niecałej. Ostatecznie zorganizowano ją w południowej części miasta,
w obrębie ulic: Świętojańska, Jerozolimska, Topolowa, Czajewicza, Krótka. Nie znamy dokładnej daty przeniesienia żydowskich mieszkańców Piaseczna do wyżej opisanej dzielnicy. Było to w listopadzie 1940 roku.

Od stycznia do marca 1941 roku następowały przesiedlenia Żydów piaseczyńskich do getta w Warszawie. Około 1500 osób przybyło do Warszawy na początku grudnia 1940 roku. Pozostali znaleźli się tam w pierwszej połowie lutego 1941 roku. Usuwano ich z miejsc dotychczasowego zamieszkania w pośpiechu, pozwalając zabrać tylko to, co mogli unieść w ręku. W Piasecznie byli przed wyjazdem zabierani do łaźni miejskiej, gdzie przed kąpielą oddawali m.in. swoje dokumenty, nie otrzymując już ich z powrotem). Ostatnim rabinem getta warszawskiego był rabin Piaseczna, cadyk Kelman Szapiro .

Po przewiezieniu Żydów do getta warszawskiego opuszczone przez nich domy zostały zajęte przez Polaków, których Niemcy wysiedlili z Pomorza (więźniów obozu przejściowego w Potulicach pod Bydgoszczą).

Na podstawie: Ewa i Włodzimierz Bagieńscy: Szkice z dziejów miasta Piaseczna, Piaseczno 2001

ŚWIADECTWA

Oświadczenie Marii Lenczewskiej, zamieszkałej w Zalesiu Dolnym,
19.10.1947. Żydowski Instytut Historyczny

W roku 1943 zgłosiła się do mnie Antonina Dąbrowska, właściwe jej nazwisko Kristina Wandhailer, polecona mi przez panią Zofię Zambrzuską, wdowę po lekarzu, abym zaopiekowała się tą nieszczęśliwą dziewczynką, srodze dotkniętą przez los. Nie bacząc na to, co mi groziło (mam sama dwoje dzieci ukochanych i męża zacnego), przyjęłam ją bez namysłu i otoczyłam nie tylko opieką, ale starałam się, aby jej było dobrze wśród naszej rodziny. Dziewczynka przyszła do nas chora na świerzb, co oczywiście i nas spotkało. Na razie była nieufna i lękliwa, milcząca, ale widząc nasze współczucie i przyjaźń naszych dzieci, nabrała zaufania i całą swoją Gehennę opowiadała nam przez szereg dni do późnej nocy. Dowiedzieliśmy się z tego, że jej ojciec zginął na Pawiaku, a ona wraz z matką umieszczona została
w getcie, skąd tylko ona zdołała się wydostać, a matka była zamordowana. Nadmienić muszę, iż mimo że pracowała razem z nami, uczyła się robót ręcznych od mojej córki i gry na skrzypcach od nauczyciela muzyki, które to lekcje mąż mój opłacał. Obecnie od dwóch lat przebywa w Anglii, jest spokojna wśród przyjaciół ojca swego, którzy się nią opiekują. Od chwili wyjazdu od nas koresponduje z nami, a listy jej są bardzo miłe i pełne życzliwości.

Oświadczenie Edwarda Szulmana,
8.10. 1966, Żydowski Instytut Historyczny


Ostatni raz wróciłem do getta we wrześniu 1942 r. Późnym wieczorem, po długiej rewizji wszystkich grup wracających z pracy przez wachę, Żelazna róg Leszno, weszliśmy do getta. Ulica Żelazna, a właściwie jej połowa, była pusta.
Na ulicy leżały unoszone przez wiatr szczątki dokumentów, porzucone rzeczy i porozbijane szyby. W bramie naszego domu leżał trup mężczyzny w białej koszuli z dziurą na piersiach. W naszym mieszkaniu znajdowali się jacyś obcy ludzie wypędzeni ze swoich mieszkań. Później dowiedziałem się, ze tego dnia brat czekał na nas przed wachą i został złapany, a następnie wywieziony. Następnego dnia jak zwykle wyszliśmy do Królikarni. Tam pozostałem kilka dni, a później przez kilka dni nocowałem już nie w Królikarni, ale wraz z ojcem w szałasie z tataraku na fortach mokotowskich
u jakiegoś granatowego policjanta, który przynosił nam żywność i kozie mleko do picia. Następnie ojciec wrócił do getta, a mnie zabrał policjant do siebie do domu. Po kilku dniach do policjanta przyszła moja mama wraz panią Marią Małecką. Mama wróciła do getta, a ja z panią Małecką pojechałem do niej do Zalesia Dolnego. Tam miałem fałszywą metrykę chrztu na nazwisko Jan Borkowski. Mimo fałszywych papierów większość czasu spędzałem na krześle za szafą, a jak ktoś przychodził, wchodziłem w drugim pokoju pod łóżko. Czasami przyjeżdżała do mnie mama (płaciła pani Małeckiej za mnie). Mama bała się męża pani Małeckiej, alkoholika, który w stanie zamroczenia bywał niepoczytalny. Zresztą wyniósł on i sprzedał większość rzeczy naszej rodziny, które mama wyniosła z getta. W końcu stycznia mama była u mnie po raz ostatni. Powiedziała mi wówczas, że ojca wywieźli wraz z wszystkimi pracownikami warsztatów. (...) W kwietniu 1943 r. (trwało właśnie powstanie w getcie), wieczorem, leżałem pod łóżkiem,
a w drugim pokoju odbywała się jakaś uroczystość z wódką. W pewnej chwili pani Małecka zawołała mnie do drugiego pokoju. Był tam p. Żejmo (pośredniczył w przyjęciu mnie na przechowanie przez panią Małecką). Pan Żejmo powiedział mi, że moja mama została zabita kilkanaście dni temu na ulicy Polnej w Warszawie w chwili, gdy usiłowała się odłączyć od grupy robotnic, które sprzątały po malarzach w domach niemieckich na Puławskiej.
Po śmierci mamy ciężko zachorowałem. Byłem niedożywiony (nie jadłem już tego co wszyscy) i nie miałem ubrania ani butów. Do domu pani Małeckiej wprowadzili się jacyś obcy ludzie, wiec zmuszony byłem leżeć całymi dniami na strychu. Wciągałem za sobą drabinę. Raz na kilkanaście godzin przynoszono mi jakieś pożywienie. Całe ciało miałem pokryte wrzodami i silnie gorączkowałem. W gorączce musiałem krzyczeć lub jęczeć, bowiem o moim pobycie na strychu dowiedzieli się sąsiedzi. Nikt mnie jednak nie leczył i nie wiem, jak z tego wyszedłem. Sąsiedzi zaczęli szantażować ponoć panią Małecką.
Jesienią 1943 r. pani Małecka oddała mnie do swego ojca do Piaseczna. Tam specjalnie się nie chowałem. W nocy pilnowałem nawet sadu właściciela domku, p. Wilczyńskiego, gdzie mieszkali rodzice pani Małeckiej

OCALENI

Żydzi piaseczyńscy, którzy przeżyli Holokaust, osiedlili się po wojnie w przeważającej większości w stolicy Izraela,
Tel Awiwie, i okolicach.

PIASECZNO - MAŁA OJCZYZNA FISZELA PERELMANA

Fiszel Perelman jest jednym z nielicznej grupy dawnych mieszkańców Piaseczna, żydowskiego pochodzenia, którzy przeżyli Holokaust. Po prawie 50 latach przyjechał z Izraela, żeby odwiedzić swoje rodzinne miasto, przywrócić pamięć swojego dzieciństwa, a także raz jeszcze zobaczyć miejsca swoich cierpień - warszawskie getto i Majdanek.
W mieście, które zapamiętał jako dziesięcioletni chłopiec, rozpoznał tylko dom przy pl. Piłsudskiego 5, w którym mieszkał z liczną rodziną. Nie poznał cmentarza, na który skierował pierwsze kroki, ale był bardzo wzruszony, że ten niewielki ocalały fragment dużej niegdyś nekropolii jest tak zadbany.
Niestety, nie udało mi się przeprowadzić wywiadu z Fiszelem Perelmanem, był on tak wzruszony, że nie mógł zebrać myśli, powiedział też, że na skutek głodu i przeżyć w getcie utracił pamięć, a jego wspomnienia są bardzo fragmentaryczne.
Bardzo chciał odnaleźć swoje świadectwo urodzenia, ale w aktach Urzędu Stanu Cywilnego z 1928 roku nie było żadnego zapisu Po krótkim pobycie w Polsce Fiszel Perelman wrócił do Izraela, nie znalazłszy żadnych dokumentów.
Ta wizyta to była prawdziwa gratka dla reportera. Postanowiłem odnaleźć dokumenty dotyczące rodziny Perelmanów. Co mówią dokumenty?
Nic dziwnego, że Fiszel Perelman nie mógł odnaleźć swojego aktu urodzenia. Otóż okazało się, ze 6 XII 1936 r.
przed urzędnikiem Stanu Cywilnego (podpis nieczytelny) stawił się Chaim Joel Perelman, krawiec, 36 lat liczący,
i w obecności dwóch świadków zgłosił fakt urodzin swoich sześciorga dzieci, z których najstarsze, syn Izaak miał już dwanaście lat, a najmłodsze dziecko, córka Rywka miała cztery lata.
Fiszel był trzecim dzieckiem i miał wtedy osiem lat. Jak zapisano: "Akt ten spóźniony z powodów rodzinnych". Nie był to odosobniony wypadek rejestracji urodzin po bardzo długim czasie. Laja Fuksman zgłosiła fakt urodzin swojej córki Elki, kiedy ta już liczyła 20 lat, a jako że matka była niepiśmienna, córka sama podpisała się pod swoim aktem urodzenia. Tego samego dnia (12 I 1937 r.) Elka Fuksman zgłosiła urodziny swojej córki Miriam.
Wiemy więc już, że Fiszel Perelman miał pięcioro rodzeństwa, dwóch braci i trzy siostry, i że był synem krawca.
Nie mogła to być zamożna rodzina. W samym tylko domu przy pl. Piłsudkiego 5 mieszkało jeszcze dwóch krawców: Szmul Perelman i Berek Nus, a ze spisu ludności z 9 grudnia 1931 roku dowiadujemy się, że w Piasecznie było 121 krawców.
Przy Piłsudkiego 5 mieszkało 14 rodzin żydowskich. Pan Romuald Wojdak, który był współwłaścicielem tej posesji (dziś ma 99 lat), sporządził z pamięci listę mieszkańców. Były to ubogie rodziny rzemieślnicze - szewcy, kamasznicy, krawcy, czapnicy. Rodziny były bardzo liczne - czworo, pięcioro czy, jak u Perelmanów, sześcioro dzieci. Często wielopokoleniowe. Krawiec Szmul Perelman w 1940 r. miał 80 lat - może był to dziadek bohatera tego reportażu?

Piotr Rytka, listopad 1995

W przygotowaniu wspomnienia Jaakowa Cymermana